Aktualności:


 

22 listopada 2011

PILNIE poszukujemy domów tymczasowych dla naszych kociąt!!!

Maluchy bardzo źle znoszą pobyt w kociarni - są bardziej narażone na choroby. Możemy wraz z kotkiem przekazać jakąś ilość karmy na jego wyżywienie, będziemy cały czas robić mu ogłoszenia. Kotki, które trafiają do domów tymczasowych bardzo szybko znajduja prawdziwe domy.

Prosimy o kontakt:
tel. 501 420 548
mail: huarietta@o2.pl



11 listopada

Bardzo dziękujemy także Przyjaciołom z Niemiec, którzy 2-3 razy w roku odwiedzają nasze przytulisko i nigdy nie przyjeżdzają z pustymi rękami. Tym razem także przywieźli sucha karmę, puszki, makaron, koce, smycze - to wszystko dary uzbierane przez fundację spacjalnie dla naszego przytuliska.
Niemiecka fundacja pomogła także znaleźć dom w Niemczech dla naszej Foksi. Na zdjęciach Foksi tuz przed odjazdem żegna się z nasza Zosią oblizując jej całą twarz. :)

   

Poniżej zdjęcia Foksi już w nowym domu.

   



11 listopada

Pragniemy bardzo gorąco podziękować wszystkim ludziom dobrego serca, którzy wspomagają nas, a tak naprawdę naszych podopiecznych w każdy możliwy sposób. Pomoc potrzebna jest przez cały rok, teraz jednak gdy zima tuż tuż a na świecie coraz zimniej, pomoc potrzebna jest o wiele bardziej…
W związku z tym serdeczne podziękowania należą się Pani Magdzie Bukale z Krakowa, która zainicjowała akcję zbiórki pieniędzy wśród swoich znajomych i zakupiła dla przytuliska 45 kg koców. Kocyki przydadzą się bardzo, a taki prezent najbardziej ucieszy nasze zwierzaki, gdy będą mogły zakopywać się i wtulać w mięciutkie posłania. Prezent od Pani Magdy cieszy tym bardziej, gdyż pokazuje, że los naszych zwierząt nie jest obojętny ludziom nie tylko z naszego regionu, ale okazuje się po raz kolejny, że mamy Przyjaciół w całej Polsce.
Gorąco dziękujemy Pani Madzi i jej znajomym w imieniu własnym i naszych podopiecznych!

Otrzymaliśmy również suchą karmy, puszki oraz piasek dla kotów od anonimowych darczyńców z Płocka.
Każda puszka czy paczka karmy to dla nas duża pomoc. Ogromne podziękowania za życzliwość, dobre serce i zainteresowanie losem naszych podopiecznych, którzy mogą okazać wdzięczność tylko merdaniem, tuleniem się i wiernym spojrzeniem. My jednak wiemy, że cieszą się tak samo jak my z okazanej im pomocy.

 

   

 


6 listopada

Prosimy o złożenie podpisu pod petycją w sprawie FABRYKI PSÓW w Wojtyszkach oraz wzięcie udziału w manifestacji, która odbędzie się 9 listopada(środa) o godz.11.00 w Sieradzu.

W tamtejszym "schronisku" przebywa ok. 4 000 psów... Trudno to sobie nawet wyobrazić..., a co dopiero zapewnić takiej ilości zwierząt opiekę...

Więcej informacji pod linkami:

https://www.facebook.com/event.php?eid=293944057291720#!/event.php?eid=293944057291720

http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1518420,1,najwieksze-schronisko-w-europie.read#ixzz1cYUKl7Sa

http://www.boz.org.pl/lz/wojtyszki/index.htm

PETYCJA:
http://www.petycje.pl/petycja/7967/o_zamkniecie_schroniska_dla_bezdomnych_zwierzst_w_wojtyszkach.html


2 listopada

W przytulisku pilnie potrzebny jest spory regał do magazynu.
Osoby, które mogłyby go nam ofiarować, bardzo prosimy o kontakt telefoniczny pod nr tel. 501 420 548.

Z góry dziękujemy.



31 paździenika

Przed kilkoma dniami ciężko zapadł na zdrowiu nasz Kamyk zwany też Alfikiem. Nie mógł poruszać się o własnych siłach, ciężko oddychał i zmogła go wysoka temperatura.
Podczas badania w lecznicy weterynaryjnej lekarz zdiagnozował zapalenie oskrzeli, okazało się, że ma też powiększoną śledzionę. Mimo wszelkich badań (w tym USG i badania krwi) trudno było jednoznacznie stwierdzić, co dokładnie psu dolega. Gorączka utrzymywała się zbyt długo.
Jako, że nasza miejscowa lecznica nie dysponuje, póki co, gabinetem RTG, dostaliśmy skierowanie na RTG i powtórne USG do łódzkiej lecznicy. Na miejscu po w/w badaniach lekarz wysnuł podejrzenie, że na śledzionie wytworzył się guz... Nasi lekarze podjęli decyzję o operacji usunięcia śledziony. Po operacji Kamykowi spadła temperatura i ogólnie poprawiło się samopoczucie. Chętniej je i nawet zrobił sobie mały spacer. W dzień dochodzi do siebie w przytulnej izolatce, noce spędza w ciepłym baraku. Kamyk jest pod dobrą opieką i mamy nadzieję, że całkowicie wróci do zdrowia, zbyt wcześnie jednak by snuć daleko idące prognozy... Trzymajmy kciuki za naszego Alfika!

 

 



30 października

Nowe inwestycje w naszym przytulisku! A to wszystko dzięki Państwa wpłatom, za co serdecznie dziękujemy w imieniu naszych podopiecznych i swoim.

Zakupiliśy kaloryfer olejowy do kociarni, gdyż trzeba będzie zrezygnować z jednego - starego, żeliwnego i mocno wysłużonego już sprzętu. Kociaki są ciepłolubne, więc dogadzamy naszym futrzakom, żeby nosy, łapki i ogonki nie marzły im w coraz zimniejsze, jesienne a wkrótce zimowe dni...
(Zachęcamy jednocześnie do zaglądania do naszj kociarni - mamy obecnie 5 pięknych kociąt w wieku ok. 2,5 miesiaca oraz kilka młodych, dorosłych kotów).

Zdecydowaliśmy też aby wymienić starą, wysłużoną kuchnię gazową, która szwankowała od jakiegoś czasu (nie działały 2 palniki) na nową.
Kuchenka jest niezbędnym sprzętem w przytulisku, służy bowiem do przygotowywania gorących posiłków dla naszych podopiecznych. Oby nowa służyła nam jak najdłużej!

W związku z nadchodzącą zimą, zaczął się sezon na słomę - psiaki uwielbiają zagrzebywać się w niej, słoma daje im dużo ciepła w zimne i mroźne dni, izoluje też od zimnego, betonowego podłoża. Niestety słomę trzeba często wymieniać, dlatego potrzeba jej wciąż i wciąż...
Bardzo prosimy o wsparcie w tej kwestii, przyjmiemy lub zakupimy każdą ilość słomy po możliwie jak najniższej cenie...

 

30 października

Nasz Bambo rośnie jak na drożdżach! To już żaden osesek! Z maleńkiej, piszczącej kuleczki wyrasta nam prawdziwy łobuziak, któremu zupełnie niestraszne jest towarzystwo psów - baraszkuje z nimi na całego, najwyraźniej nieświadom, że nie każdy pies jest tak przychylny jak jego psia mama. ;)
Bambo je już stały pokarm. Nadal szukamy dla niego domu, ponieważ dom, który na niego czekał, w końcu zrezygnował.

 

   

 


24 października 2011

Dzisiaj ktoś przywiózł i zostawił nieopodal przytuliska kartonowe pudło z sześcioma kociętami i ich matką. Człowiek ten gdy tylko został zauważony uciekł z piskiem opon gdzie pieprz rośnie a płaczącą wniebogłosy kocią rodzinę wytropiła nasza Zosia w lasku koło przytuliska. Matka kociąt przerażona uciekła, na nic zdało się przywoływanie i szukanie jej. Natychmiast zajęliśmy się kociętami - jak się okazało są w wieku około 2 miesięcy, samodzielnie chodzą i jedzą, ale wszystkie były bardzo zainfekowane kocim katarem, który potwornie zaatakował oczy. 2 kociaki zostały uśpione, gdyż choroba całkowicie zniszczyła ich oczy, skazane byłyby na życie pełne trudów i cierpienia. Podjęliśmy tę trudną decyzję po konsultacji z weterynarzem, a przecież tak łatwo było temu zapobiec - wystarczyło w odpowiednim czasie podjąć leczenie i wszystkie kocięta cieszyłyby się swoim kocim życiem.

Zostały nam jednak 4 słodkie kociaki, którym lekarze dają dużą szansę na wyzdrowienie. Mamy 2 kociczki i 2 kocurki. Gdy tylko kotki wydobrzeją, pojawią się na stronie ich indywidualne zdjęcia i będą gotowe do adopcji. Prosimy o zainteresowanie tymi sierotkami już teraz... Zapowiadają się na piękne kocie osobowości, jeśli tylko los da im szansę...

 


24 października 2011

POSZUKIWANY JAMNISIO !!!

30 września 2011w Dąbrówce Dużej (między Brzezinami a Strykowem) zaginął nasz JAMNISIO.
Został wydany z Przytuliska 2 lipca 2011 r. i od tego czasu mieszkał w Dąbrówce Dużej.
Wybiegł za teren posesji, podobno biegł chodnikiem w stronę Strykowa, nie reagował na wołanie. Mógł też pobiec w stronę lasu (Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich).
Cecha charakterystyczna psa: „jajko” (torbiel) na prawym boku.

BARDZO PROSIMY O KONTAKT OSOBY, KTÓRE MOGĄ COŚ O NIM WIEDZIEĆ:
Tel. 501 420 548 lub 507 308 411
MAIL: kasia.t@przytulisko.glowno.pl

Jamnisio to bardzo łagodny, spokojny, jamnikowaty piesek, który trafił do Przytuliska zimą 2008 r. Został wtedy znaleziony w śniegu, w lasku niedaleko osiedla. Leżał pod drzewem i dygotał z zimna w 25-stopniowy, mroźny dzień... Na całym ciele (zwłaszcza na boku i brzuchu) miał mnóstwo siniaków... - ktoś musiał go mocno kopać... Na początku piesek był bardzo smutny, wycofany,  przestraszony, leżał cichutko w kąciku i nie chciał nikomu przeszkadzać... Z czasem otworzył się, zaczął wspinać na kolana i domagać pieszczot. Lubi inne psy, jest niekonfliktowy. Lubi też biegać po zielonej trawce, ale zawsze trochę niepewnie czuł się, gdy wyprowadzaliśmy go za bramę przytuliska. U nowych opiekunów czuł się dobrze, lizał ich po twarzy, lubił być głaskany. Mimo to jednak coś go skłoniło do ucieczki... Może tęsknota za przytuliskiem, w którym spędził prawie 3 lata...? A może po prostu chciał pobiegać, a potem nie potrafił znaleźć drogi do domu... Mamy nadzieję, że ktoś go przygarnął, bo boimy się czy da sobie sam radę, zwłaszcza, że nadchodzi zima...

Niestety informację o jego zaginięciu otrzymaliśmy przypadkowo dopiero po 3 tygodniach od zaginięcia. Rozwiesiliśmy plakaty od Brzezin po Stryków, nadal jednak nic o psie nie słychać. Za jego znalezienie jest wyznaczona nagroda!

Jamnisio jest zachipowany, więc może uda nam się go odnaleźć po numerze chipa.

 

 


10 październik 2011

Od 06.10.2011 r. jest z nami Bambo - maleńka, czarna, puchata, piszcząca kuleczka, osesek jeszcze... Został znaleziony w pobliżu rzeki w Głownie. Bambo nie potrafi jeszcze chodzić, ktoś musiał tam przynieść to małe stworzonko by je utopić ale jakimś cudem uniknęło strasznej śmierci...opiekunki karmią go butelką, przebywa w baraku pod szczególną kuratelą - suczki Milenki, w której kociątko musiało obudzić silny instynkt macierzyński, gdyż zajmuje się nim jak swoim własnym dzieckiem - wylizuje, ogrzewa, chroni przed innymi psami warcząc i odganiając je. Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu i radości od niedawna suczka zaczęła karmić kociątko własnym mlekiem! Jak widać instynkt macierzyński czyni cuda...to doprawdy zadziwiające, przede wszystkim dlatego, że międzygatunkowe :) Chcielibyśmy, żeby kociątko poszło do nowego, dobrego domu jak tylko zacznie samodzielnie jeść. W baraku jest mu dobrze, ciepło i bezpiecznie ale może tu przebywać tylko do czasu aż podrośnie a w kociarni małe kotki zazwyczaj nie radzą sobie... Bardzo prosimy o dom dla naszej małej słodkiej kuleczki!

 


9 październik 2011

Zmuszeni jesteśmy przekazać bardzo smutną wiadomość – mimo naszej nieustępliwej walki o jego życie, odszedł od nas Karuś... Jego stan od samego niemal początku nie rokował na wyzdrowienie, była jednak nadzieja, że pies może pożyć jeszcze jakiś czas w godności i bez cierpienia. Niestety jego zdrowie w zastraszającym tempie zaczęło się pogarszać i uśpienie było najbardziej humanitarnym rozwiązaniem w tej sytuacji – oszczędziło mu strasznej i bolesnej śmierci przez uduszenie...

Jesteśmy wdzięczni wszystkim ludziom, którym los Karusia nie był obojętny i którzy chcieli mu pomóc - na jego leczenie wpłynęło 376,00 zł. Nie zdążyliśmy tych pieniądzy wykorzystać, jednak na pewno nie zmarnują się - przeznaczymy je na leczenie innych zwierząt w przytulisku, które wymagają pomocy.

Niestety, czasem los jest okrutny i mimo wszelkich działań wielu dobrych serc, nic nie da się zrobić... Tak było w tym przypadku... Nie zapominajmy o Karusiu, niech los tego psiaka będzie dla nas przestrogą. Przecież gdyby ktoś wcześniej należycie się nim opiekował i w dobrym momencie podjął leczenie, pies prawdopodobnie mógłby jeszcze żyć.

Dbajcie o swoje zwierzęta, nie porzucajcie starych i chorych na pewną śmierć!


26 września 2011

Wczoraj niestety pogorszył się stan zdrowia Karusia. Do przytuliska przyjechał weterynarz, który z dużym prawdopodobieństwem zdiagnozował zapalenie płuc, jednak aby to potwierdzić konieczne było prześwietlenie klatki piersiowej. Udaliśmy się więc do łódzkiej lecznicy, która dysponuje gabinetem rtg. Prześwietlenie ku naszemu zmartwieniu potwierdziło wcześniejszą diagnozę...guz  o którym pisaliśmy okazał się złośliwy, nowotwór zaatakował płuca, liczne ogniska zapalne widoczne na zdjęciu rtg nie pozostawiają wątpliwości...rak spowodował też zapalenie płuc. To prawdopodobnie nowotwór tak wycieńczył organizm Karusia, okazało się, że ma też anemię. Porzucenie przez dotychczasowych opiekunów starszego, chorego psa na pastwę losu, pozbawienie go schronienia i pożywienia z pewnością przyczyniło się jeszcze do pogorszenia stanu jego zdrowia...

Godne podziwu jest zachowanie tego psa, to jak spokojnie znosi wszystkie zabiegi, jak poddaje się swojemu losowi...bolesne i nieprzyjemne badania nie powodują z jego strony żadnego sprzeciwu, znosi wszystko z pełnym godności spokojem, a ufne i mądre spojrzenie, którym nas obdarza, nie pozostawia wątpliwości, że Karuś rozumie i czuje, że chcemy mu pomóc.

Będziemy oczywiście kontynuować to co rozpoczęliśmy ratując go przed pewną i okrutną śmiercią zapewniając mu godną egzystencję, bo ten pies naprawdę na to zasługuje.
Będziemy o Karusia walczyć tak długo jak to możliwe, dlatego prosimy o pomoc w każdej możliwej formie. Specjalistyczne leczenie jest bardzo kosztowne...

 

 

 


25 września

We wrześniu do przytuliska trafił także Karuś. Los ciężko go doświadczył - został znaleziony w lesie pod krzakiem w stanie skrajnego wyczerpania, wygłodzony, odwodniony, prawie umierający. Nie był w stanie podnieść się i iść o własnych siłach. Bez walki dał się wziąć na ręce i wsadzić do samochodu, jakby rozumiał, że ktoś chce mu pomóc, że to jego szansa na przeżycie... To piękny i bardzo łagodny pies, choć już nie młodziak. Z wyglądu podobny do boksera. Karuś ma na łapie guza, który jednak zmniejsza się i mamy nadzieję, że zniknie całkowicie. Pies, dzięki dobrej opiece a się coraz lepiej, choć na początku był to istny żywy szkielet...

 

 

Wiadomości z kociarni:
Dziś przybyły nam dwa małe, słodkie, kociaki, obie biało-czarne kociczki. Są urocze, ale niestety w przytulisku małe kotki nie radzą sobie z wirusami, których - mimo stałej opieki weterynaryjnej - nie da się całkowicie wyeliminować przy takiej ilości zwierząt.
Dlatego znalezienie domu dla małych kociaków jest sprawą niecierpiącą zwłoki, a dla nich często kwestią ŻYCIA lub śmierci... W przyszłości zapewnimy sterylizację tych kotek.

W przytulisku przebywa obecnie 7 kotów: trzy dorosłe kocice i cztery maluchy (w tym dwa przybyłe dzisiaj).

PILNE!!!
Obecnie w planach najważniejszych inwestycji znajduje się postawienie budynku gospodarczego na terenie przytuliska, tzw. kontenerowca, który miałby zastąpić dotychczasowy rozlatujący się barak, który służy za kuchnię, biuro, izolatkę, pomieszczenie pracownicze oraz noclegownię dla kilkunastu psów. Pomijając już kwestię, że barak jest niewystarczających rozmiarów zważywszy na ilość pełnionych funkcji, to zaczyna się on po prostu walić. Budynek gospodarczy jest dla przytuliska niezbędny, dlatego kwestię zakupu kontenerowca musimy rozwiązać w trybie pilnym. Chcielibyśmy zdążyć przed chłodami.
W związku z tym bardzo prosimy o pomoc w zebraniu funduszy na ten cel.
Prosimy w tytule dopisać „kontenerowiec”. Zebrane pieniądze zostaną przeznaczone wyłącznie na ten cel.

Poza tym, jak zwykle, potrzebujemy suchej karmy, puszek, kocy oraz pieniędzy na utrzymanie naszych zwierząt. Jedzenie, leczenie, sterylizacje, szczepienia... - to wszystko stanowi bardzo duże koszta. Nadchodzi zima, w związku z tym przybędzie nam zwierząt i koszta także się zwiększą...

BARDZO PROSIMY O WSPARCIE.



24 września

Trafiły do nas ostatnio Józio i Perła –  psiaki zadbane, które być może mają swoich właścicieli, tylko nie potrafią odnaleźć drogi do domu...
Jeśli ktoś wie coś o tych psiakach lub o jego dotychczasowym opiekunie prosimy o kontakt: 501 420 548 lub kasia.t@przytulisko.glowno.pl

Józio to piesek, który prawdopodobnie ma albo do niedawna miał opiekuna, wygląda dobrze, jest zadbany i zdrowy. Może mieć około 2 lat. Jest mały, spokojny i przesympatyczny J Podejrzewamy, że mieszkał w okolicy Huty, trafił do nas z ogródków działkowych. Jeśli ktoś zna tego psa, wie cokolwiek o nim lub o jego właścicielu prosimy o tel. Być może ktoś go szuka i martwi się losem swojego pupila. Jeśli właściciel nie znajdzie się, Józio będzie poszukiwał nowego domu.

 

     

 

Perła to suczka, która błąkała się w okolicach cmentarza. Bardzo źle znosi pobyt w przytulisku. Jest bardzo przestraszona i smutna,  nie chce wychodzić z budy. Przebywa u nas już około 3 tygodni.

         

 


24 września

Szukamy opiekunów dla 10 (!!!) słodkich szczeniaczków, które przebywaja na prywatnej posesji w Głownie (ul. Świerkowa 17, tel. do obecnej opiekunki to 512 128 662).
To jeszcze maluszki, mają ok. 2 miesięcy, będą średniego wzrostu.
To jest idealny moment na adopcję!
Można także kontaktować się w tej sprawie z nami:  tel. 501 420 548.

 

   

23 września 2011

Bardzo pilnie potrzebny jest kochający dom dla suni Miry!!!
Błąkająca się po lesie suczka trafiła do ludzi, którzy po jakimś czasie rozmyślili się (dość częsty i smutny przypadek) i chcieli ją uśpić......!!!!! Na szczęście trafiła do przytuliska, gdzie znalazła schronienie i opiekę, jednak nadal jest bardzo smutna, widać, że nie może się pogodzić ze swoim losem... Mira jest apatyczna i zrezygnowana, prawie nie wychodzi z budy. Ma prawdopodobnie ok. 5-6 lat, jest psem spokojnym i ułożonym. Poniżej zdjęcia suni:

 


23 września

Witamy po dłuższej nieobecności. Postaramy się, by aktualności ukazywały się - w miarę możliwości - jak najczęściej, a najważniejsze kwestie przedstawiać będziemy na bieżąco.
U nas przez ten czas działo się - przybyło sporo psów i kotów, dużo też udało się wydać. Niektóre zostały zabrane przez zaprzyjaźnione fundacje (np. 2 wychudzone dogi, w tym Sara, o której pisaliśmy 1.11.2010 r). Przeprowadziliśmy też wiele zabiegów (leczenie i sterylizacje), kilku zwierząt – mimo leczenia - nie udało się uratować.

Wiele psów w wakacje wychodziło na spacery, ponieważ pojawiło się kilku nowych wolontariuszy. Zachęcamy do wyprowadzania psów także jesienią i zimą, ponieważ psy bardzo za nimi tęsknią, a poza tym zwyczajnie potrzebują ruchu i odmiany od smutnej, samotnej rzeczywistości w boksie...


13 sierpnia 2011

Przepraszamy za brak aktualności od jakiegoś czasu, ale oznacza to tylko jedno – masę pracy w Przytulisku, dużo interwencji w sprawach do nas zgłaszanych oraz sporo wizyt kontrolnych w domach, w których przebywają nasi byli podopieczni. Ostatnio także więcej zwierzaków sami zawozimy do nowych domów na terenie całej Polski.
Brak nowych wiadomości = bardzo intensywny czas w „realu”.

Na bieżąco jednak odpowiadamy na wszystkie maile, galerie HAU i MIAU są także aktualizowane na bieżąco, także zapraszamy do oglądania (i oczywiście adopcji) naszych podopiecznych.

Wirtualnym opiekunom ogromnie dziękujemy za wpłaty na swoich podopiecznych (to naprawdę duże wsparcie!) oraz za wyrozumiałość w oczekiwaniu na umieszczenia zaległych serduszek. J Jak tylko minie ten najgorętszy czas, będziemy skrupulatnie nadrabiać nasze zaległości.

Jeśli chodzi o przytuliskowe potrzeby, to obecnie brakuje suchej karmy dla psów.
W Przytulisku jest sporo dużych psów, dlatego tym bardziej serdecznie prosimy o suchą karmę w ilościach właściwie nieograniczonych...

Zapraszamy także do wyprowadzania psów na spacery, dla nich to naprawdę niezapomniane przeżycie i godzina prawdziwego szczęścia, dla Państwa spacer dla zdrowia w pięknych okolicznościach przyrody – zysk jest obopólny.


20 czerwca 2011

Podczas niedzielnej loterii fantowej zebraliśmy 1 236 zł.
Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy wzięli w niej udział oraz wszystkim tym, którzy podarowali nam wspaniałe fanty. A mieliśmy ich w tym roku całkiem sporo, tzn. 150 fantów dla dzieci i 90 dla dorosłych.
Od naszych ofiarodawców otrzymaliśmy wiele atrakcyjnych fantów – do wygrania był odtwarzacz dvd, dużo ciekawych książek, płyty, biżuteria, kosmetyki, poduszki, koszulki, kubki, smycze, długopisy oraz wiele, wiele innych. Na dzieci czekała cała masa pluszaków i zabawek.
Naszą loterię zakończyliśmy rekordowo wcześnie, bo już o godz. 16 (zazwyczaj jesteśmy do godz. 19). Chętnie zostalibyśmy dłużej, jednak... wyprzedaliśmy wszystkie fanty. :)

Docierają do nas głosy, że wiele osób poszukiwało wieczorem naszego stoiska, ponieważ chciało wrzucić jeszcze jakąś kwotę do puszki, ale niestety nas już nie było. Dla osób, które chciałby jeszcze wspomóc przytuliskowe zwierzaki, podajemy nasz nr konta:

Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt „ARKADIA” w Głownie
ul. Bielawska 7 m. 2, 95-015 Głowno
nr konta: 49 8787 0000 0024 6482 2000 0001

z dopiskiem w tytule: zbiórka

Poniżej zamieszczamy zdjęcia z naszej niedzielnej akcji.

 
 

11 czerwca 2011

BARDZO PILNE!!! Pilnie poszukujemy zastępczej kociej mamy dla 4 maleńkich kociąt, które nie są jeszcze samodzielne (mają ok. 4 tygodni).

Kotki trafiły do nas wczoraj, zostały znalezione w lesie. Mają niebieskie, przerażone oczka, wtulają się w siebie, popiskują i cichutko wołają mamę... Bardzo potrzebują jeszcze opieki i pokarmu mamy, dlatego szybko potrzebujemy znaleźć kotkę, która mogłaby przygarnąć pod swoją opiekę te 4 maleństwa...

Sprawa jest bardzo pilna, każdy dzień jest cenny!

 

Popiołek:
 

Malwinka - Tri

     
       

Rysio:

     
 

Węgielek:

     

Zdjęcia wspólne:

     
       

8 czerwca 2011

19.06 (niedziela), w Dni Głowna, tradycyjnie odbędzie się nasza loteria fantowa, z której dochód przeznaczony będzie na zakup karmy dla przytuliskowych podopiecznych.
Karmy w Przytulisku nigdy nie jest za dużo, zwłaszcza, że przebywa w nim obecnie 100 psów, a przecież dostarczamy żywność także do kilku niezamożnych domów, w których przebywają zwierzęta. Zebrane pieniądze przeznaczymy także na leczenie zwierząt i zabiegi sterylizacji.
W ubiegłym roku udało nam się zebrać 1051,21 zł. Mamy ogromną nadzieje, że powtórzymy ten sukces.

Większość naszych tegorocznych fantów ucieszy szczególnie dzieci.
Każdy los będzie wygrany i kosztować będzie jedynie 5 zł!

Do 17.06 zbieramy rzeczy, które mogą stać się fantami w naszej loterii, dlatego jeśli ktoś chciałby jeszcze przekazać nam jakąś rzecz, prosimy o kontakt pod nr tel.: 501 420 548.


7 czerwca 2011
"Pomaganie na merdanie"

Akcja „Pomaganie na merdanie” zakończyła się sukcesem, a konkretnie prawie całym busem karmy dla naszych przytuliskowych zwierzaków.
Dary przynosili rodzice z dziećmi, młodzież, osoby starsze, jednak wiek nie miał tu żadnego znaczenia, bo przecież liczył się odruch serca.
Wszyscy nasi darczyńcy – jak okazało się w rozmowach - mają i kochają zwierzęta, dlatego obecność na zbiórce dla tych porzuconych i najbardziej potrzebujących zwierzaków była dla nich rzeczą zupełnie naturalną.
W akcji wzięły udział 4 organizacje, które po zakończeniu akcji sprawiedliwie podzieliły się darami i pomagały sobie wzajemnie przy załadowaniu darów do 4 busów. :)
Do Głowna przywieźliśmy suchą karmę dla psów i kotów, puszki, makaron, ryż, kaszę, koce, kołdry, miski, obroże, smycze, garnki, smakołyki, kilka zabawek, a także... 30 zł od kilkuletniego chłopczyka, który zbierał pieniądze do puszki przez cały rok, by ofiarować je potrzebującym zwierzakom...

Podczas akcji była z nami suczka Tina – nasza podopieczna, którą niedawno wydaliśmy do domu tymczasowego w Łodzi, do naszej wolontariuszki Nicole. Tina miała na szyi chustkę z napisem „szukam domu” i rzeczywiście wiele osób interesowało się nią, głaskało, jednak nie znalazła się osoba zdecydowana na adopcję. Szczęście uśmiechnęło się jednak do Tiny 2 dni później, gdy ktoś w internecie znalazł nasze ogłoszenie dotyczące suczki. I tak wreszcie Tina znalazła prawdziwy dom!!!  

Bardzo dziękujemy TVP3, a w szczególności Pani Katarzynie Pawlinie za zorganizowanie tej pięknej akcji, która zwłaszcza w okresie przedwakacyjnym  - gdy zwierząt znacznie przybywa, a ilość adopcji maleje – jest niezwykle potrzebna i dla każdego schroniska wręcz nieoceniona.

Najserdeczniejsze podziękowania kierujemy do każdego, kto w ten gorący sobotni dzień postanowił pojawić się pod gmachem tv3 i ofiarować coś od siebie tym najbardziej potrzebującym zwierzętom.  
BARDZO DZIĘKUJEMY!!!

Akcja „Pomaganie na merdanie” będzie miała swoją kolejną odsłonę jesienią, czyli tuż przed drugim, najcięższym dla Przytuliska okresem - ZIMĄ. Będziemy tam na pewno, dlatego już teraz wszystkich serdecznie na nią zapraszamy. O dokładnym terminie akcji poinformujemy jesienią.  

 

   
       

31 maja
"Pomaganie na merdanie"

W najbliższą sobotę - 4 czerwca, przed gmachem łódzkiego ośrodka TVP przy ul. Narutowicza 13, odbędzie się zbiórka darów organizowana przez tvp3 na rzecz m.in. Przytuliska w Głownie.

Akcja będzie trwała cały dzień - od godz. 10:00 do 19:00.

 

Będziemy ogromnie wdzięczni za:
- suchą karmę dla psów i kotów
- puszki dla psów i kotów
- makaron, kaszę, ryż
- smakołyki,
- obroże, smycze, posłania, miski
- witaminy,
- środki przeciw kleszczom i pchłom


oraz tak naprawdę WSZYSTKO, co może poprawić byt naszych podopiecznych w Przytulisku...

Wakacje to bardzo trudny czas dla wszystkich schronisk w Polsce, także i dla nas...

W tym okresie bardzo często słodki do tej pory pupilek okazuje się zbędnym balastem i przeszkodą w wakacyjnych wyjazdach... i w ten oto sposób przytulisko zaczyna zapełniać się głodnymi, przestraszonymi i potwornie tęskniącymi za swoimi „opiekunami”, psami...

Znajdujemy je w lasach wycieńczone, przywiązane do drzew w gorące, 30-stostopniowe dni... Znajdujemy rankiem pod bramą przytuliska w zamkniętym pudełku, piszczące i kompletnie zdezorientowane...
W wakacje mamy także dużo więcej zgłoszeń odnośnie psów pojawiających się nagle na osiedlach... Wiemy w jaki sposób się pojawiają, schemat jest zawsze bezlitośnie ten sam:
na osiedle podjeżdża samochód, otwierają się drzwi, z których na chodnik wypychany jest koziołkujący pies, po czym samochód z piskiem opon rusza... Azorek szybko podnosi się z chodnika i zaczyna biec za samochodem, myśląc, że to tylko taka zabawa, ale samochód jedzie coraz szybciej i szybciej...
Pies biegnie z wywieszonym językiem aż do utraty tchu, wierząc, że pan zaraz się zatrzyma i szczęśliwie razem wrócą do wspólnego domu... Ale pan już dawno nie myśli o Azorku. Pies za to przerażony podkula ogon i zupełnie nie wie co ze sobą zrobić w obcym, nieznanym miejscu. Zaczyna szukać pana, błąka się od bloku do bloku wąchając przechodniów w nadziei, że wywącha swojego pana. Jest zmęczony i głodny, w dodatku niektórzy go przeganiają. Błąka się tak wiele dni, aż w końcu (jeśli ma szczęście w nieszczęściu), na jego drodze staje ktoś o dobrym spojrzeniu i miłym głosie, kto od razu rozumie co się stało i przyprowadza psa do Przytuliska...
I tak zaczyna się kolejny etap jego życia, który będzie trwał aż do momentu, gdy (za kilka bardzo dłuuugich miesięcy albo niewyobrażalnie długich lat), zjawi się ten Ktoś, kto wyłowi wzrokiem właśnie jego i postanowi ofiarować mu swój dom, czas i miłość... Miłość, w którą on już prawie nie wierzy...

Wiemy, że jest wielu ludzi o ogromnych sercach, którym nie jest obojętny los porzuconych zwierząt - spotykamy ich na swojej wolontariackiej drodze i wspólnie wierzymy, że da się odczarować rzeczywistość i sprawić, by dobro zatryumfowało!

Na takie właśnie osoby liczymy organizując czy uczestnicząc w przeróżnych akcjach czy zbiórkach darów.

W najbliższą sobotę serdecznie zapraszamy pod gmach tv 3 w Łodzi wszystkich miłośników czworonogów, którzy chcą wspomóc nasze działania na rzecz tych najbardziej pokrzywdzonych zwierzaków, którym człowiek pokazał swoją najciemniejszą stronę i zawiódł na całej linii.

Będą z nami Blue Cafe, Krystyna Giżowska i nie tylko... :)

ZAPRASZAMY...


7 kwietnia 2011

W imieniu fundacji MEDOR ze Zgierza zapraszamy do przychodni weterynaryjnej, znajdującej się na terenie fundacji (ul. Urocza 9).

W ZWIĄZKU Z DUŻYM ZAINTERESOWANIEM AKCJĄ STERYLIZACJI, LECZNICA PRZEDŁUŻA DO KOŃCA KWIETNIA OGÓLNOPOLSKI MIESIĄC STERYLIZACJI ZWIERZĄT W RAMACH PROGRAMU ARKA.

Koszt zabiegów sterylizacji/ kastracji:

kotka - 100 zł
kocur - 60 zł
2 kotki - 120 zł
2 kocury - 100 zł
suczka (do 10 kg) - 120 zł
suczka (10-20 kg) - 150 zł
suczka (powyżej 20 kg) - 200 zł
pies (do 10 kg) - 100 zł
pies (10-20 kg) - 120 zł
pies (powyżej 20 kg) - 150 zł

Lecznica jest czynna:
pn-pt: 10-18
sob.:10-13
tel. 42 715-49-33

Lecznica przyjmuje także gryzonie, ptaki, zwierzęta futerkowe oraz zwierzęta gospodarskie.

PIENIĄDZE POZYSKANE Z PRZYCHODNI WETERYNARYJNEJ PRZEZNACZONE ZOSTANĄ NA LECZENIE ZWIERZĄT PRZEBYWAJĄCYCH POD OPIEKĄ FUNDACJI MEDOR.


29 marca

Informujemy, że artykuł o Myronie ze wzmianką o naszym Przytulisku ukaże się jednak w wydaniu majowym miesiecznika "Mój pies".

Zachęcamy do zakupu właśnie tego numeru, jednak i numer kwietniowy wart jest uwagi - w nim sporo informacji o opiece nad niewidomymi zwierzętami.


21 marca

Zachęcamy do zakupu kwietniowego numeru „Mojego Psa”, w którym pojawi się artykuł o naszym australijskim przyjacielu - Myronie.
Myron jest psem niezwykłym - jest niewidomy i choruje na padaczkę, a pomimo tego jest absolutnie szczęśliwym i żyjącym pełnią życia zwierzakiem. Jest zawsze uśmiechnięty od ucha do ucha, a za samą „żabkę na zawołanie” zbierze w Polsce kolejne rzesze fanów – jesteśmy tego pewni. :)  Cała historia psiaka oraz jego wspaniałych właścicieli porusza, inspiruje i zaraża dobrocią. Psiaka można obejrzeć na jego stronie oraz na youtube.
Myron pomagał w jesiennej zbiórce funduszy dla naszego Przytuliska (jego opiekunowie ofiarowali na naszą aukcję internetową mi.in. zdjęcie Myrona z jego odciskiem łapy), dlatego w artykule pojawi się także krótka informacja i o nas. :)

Kwietniowy numer „Mojego Psa” poświecony będzie m.in. opiece nad niewidomymi zwierzętami. Poruszanie kwestii zwierząt niepełnosprawnych być może uświadomi wielu osobom fakt, że niepełnosprawność wcale nie musi stanowić przeszkody w adopcji i nie powinna dyskwalifikować zwierzęcia.
My sami obecnie poszukujemy domów dla 2 przemiłych zwierzaków po amputacji kończyny - Rysia – młodego, wesołego psiaka oraz Tusi – uroczej, pręgowanej koteczki.


20 marca

Tusia pojawiła się u p. Agnieszki pół roku temu. Najpierw tajemniczo przemykała przez podwórko, potem trzymała się z daleka, ale czasami przysiadała i obserwowała. Podchodziła coraz bliżej, ale zawsze zachowywała pewien dystans.
Pani Agnieszka ma 5 kotów, które zjawiały się i zostawały, bo do każdego bardzo się przywiązywała. Podobnie jak do ślimaka o imieniu George, którego znalazła zimą w sałacie i postanowiła ocalić przed pewną śmiercią, dokarmiając m.in. chrupiącą marchewką, którą George się wprost zajada :)
Tusia musiała wyczuć dobra aurę tego domu i postanowiła zostać. Pani Agnieszka zaczęła dokarmiać także i ją. W taki właśnie sposób, kotka z dość dzikiej zaczęła się coraz bardziej otwierać, nadal  jednak trzymała się na pewną odległość. Tusia od początku, gdy się pojawiła nie miała stopy, nie przeszkadzało jej to jednak w normalnym funkcjonowaniu.

4 marca, gdy 5 kotów p. Agnieszki smacznie spało, a George chrupał w słoiku swoją marchewkę wydarzyło się coś tragicznego...
Sąsiedzi pani Agnieszki zaalarmowali, że pomiędzy słupkami betonowego ogrodzenia wisi kot... P. Agnieszka wiedziała już o którego kota chodzi, ponieważ Tusia nie przyszła wieczorem na posiłek, rano też jej nie było. Wszyscy pobiegli kotce na ratunek, ale kotka zakleszczyła się i nie mogła się wydostać. Wisiała głowa w dół, na kikucie. Była wykończona, resztką sił fukała na wszystkich, pozwoliła do siebie dojść tylko pani Agnieszce. Ta wydobyła ją z ogrodzenia i szybko zawiozła do lekarza, bo sprawa wyglądała bardzo poważnie – z kikuta sterczały gołe kości. Kotka, która do tej pory trzymała dystans, teraz zupełnie oddała się w ręce przyszywanej opiekunki, prawdopodobnie była w szoku. 

Łapa okazała się połamana, wyglądało to naprawdę drastycznie. Lekarz zdecydował o amputacji łapy aż do uda. Operacja udała się, a po niej kotka wróciła do domu p. Agnieszki. Po tygodniu od operacji z rany zaczęła lecieć krew oraz zaczęła podchodzić ropą. Kotka dostał antybiotyk, codziennie jeździła na zastrzyki.
Obecnie ma się już dużo lepiej, wszystko dobrze się goi, a kotka potrafiła odnaleźć się w nowej sytuacji (choć właściwie na 3 nogach poruszała się już od dawna).

Szukamy kochającego domu dla Tusi, do którego będzie mogła trafić jak tylko dojdzie do siebie u p. Agnieszki.

Bardzo chcemy pomóc p. Agnieszce w walce o zdrowie bezdomnej kotki, tym bardziej, że ogromnie doceniamy jej miłość do zwierząt.
Dlatego zwracamy się do Państwa z prośbą o zbiórkę pieniędzy na leczenie kotki Tusi.
Dotychczasowe koszty w lecznicy to ok. 350 zł (ta kwota może się jeszcze zwiększyć).
  
Poniżej przedstawiamy zdjęcia kotki kilka dni po amputacji:


19 marca

6 lutego pisaliśmy o naszym Rysiu (Rafim), który obecnie przebywa w hotelu dla zwierząt w Łasku. Wiele osób interesuje się losem psiaka, dlatego postanowiliśmy napisać co u niego obecnie słychać, zamieszczamy także kilka nowych zdjęć.
Przypominamy, że psiak został wyrzucony w wakacje 2010 roku, trafił do naszego przytuliska mocno kulejąc na przednią łapę (skutek wypadku samochodowego). Długo walczyliśmy o jego łapę, ale nic nie przynosiło efektu.
Psiak pomimo chorej łapy był bardzo energiczny, potrzebował dużo kontaktu z człowiekiem, więc postanowiliśmy oddać go do hotelu dla zwierząt, nadal jednak nie przestawać w poszukiwaniu mu domu. Łapę w końcu trzeba było amputować (styczeń 2011).

Rafi ma ok. 1,5 roku. Jest ufny, kochany i wesoły. Lubi dzieci. Jest bardzo energiczny i w niczym nie przeszkadza mu brak łapki, bardzo szybko wypracował sobie metodę poruszania się na 3 łapach. Jest wielkości owczarka niemieckiego i trochę też go przypomina. Obecnie biega, bawi się z innymi psami i korzysta z życia jak tylko może. :)
Chodzi na spacery, potrafi ładnie chodzić na smyczy, choć rozpierająca go energia i głód przestrzeni sprawia, że czasami trochę ciągnie. :) Spuszczony ze smyczy, pilnuje się i nie odchodzi daleko. Jest wykastrowany, zaszczepiony i odrobaczony – słowem: gotowy do adopcji.

To wyjątkowy pies, wierzymy, że znajdzie się Ktoś, kto pokocha Rysia i zapewni mu dom już na zawsze. Jak można go nie kochać??? :)
Osobę, która jest zainteresowana adopcją Rysia prosimy o kontakt:
dom tymczasowy/hotel - tel. 607-226-557
Nicola (nasza wolontariuszka) -  502-540-078 (po godz. 16) lub nika2806@vp.pl

Jednocześnie serdecznie dziękujemy wszystkim osobom, które dotychczas wspierały finansowo pobyt Rysia w hotelu i robią to nadal, m.in.: p. Ani D., p. Barbarze W., p. Beacie J. oraz p. Małgosi.
Miesięczny pobyt Rysia w hotelu kosztuje 300 zł, dlatego nadal zwracamy się z prośbą o choćby niewielkie, ale comiesięczne wpłaty na ten cel (w ten sposób uda nam się w każdym miesiącu uzbierać całą wymaganą kwotę).  


18 marca

Na początku lutego ogłaszaliśmy zbiórkę przedmiotów na aukcję internetową, którą organizują nasi zagraniczni przyjaciele.
Poniżej prezentujemy zdjęcia rzeczy pochodzących z paczki, którą przesłała nam Pani Kasia Giza z Krakowa.

1. maszyna mini
2. Piosenki Kabaretu Starszych Panów od A do Z (6 CD box)
3. moneta 10 zł
4. podkładka pod rękę, gdy korzystamy z myszki :)
5. tunika satynowa Pretty Girl, rozm. M
6. naszyjnik czarny
7. wisiorek - szafirowy kryształek
8. kolczyki - koralowe łezki
9. wisiorek "złotko"

Z pewnością szybko znajdą się na nie chętni, bo przedmioty są cenne i podarowane z serca... :) Pani Kasia sama ma 2 przygarnięte koty oraz 4-letniego psa Farcika, który trafił do niej po tym jak ktoś wyrzucił go z samochodu. Teraz postanowiła pomóc także naszym zwierzakom, których los czasami bywał przecież identyczny jak ten, który spotkał Farcika... Bardzo dziękujemy Pani Kasi za paczkę! :)

Zachęcamy jednocześnie do przesyłania nam różnych przedmiotów (nowych lub w bardzo dobrym stanie), których sprzedaż pozwoli nam na zdobycie funduszy na pomoc zwierzętom w Przytulisku, jak i poza nim (zapewnienie karmy, opieki weterynaryjnej, sterylizacje).
Adres pod który można przesłać paczkę to adres naszego stowarzyszenia:
Towarzysto Przyjaciół Zwierząt „ARKADIA” w Głownie
ul. Bielawska 7 m. 2
95-015 Głowno
z dopiskiem: „aukcja internetowa”

Osobiście można dostarczać przedmioty bezpośrednio do Przytuliska.
Adres Przytuliska: ul. Piaskowa 37 a w Głownie.

Dziękujemy. :)

 

 

13 marca 2011

Serdecznie dziękujemy Fundacji „Ostatnia Szansa” za podarowanie nam całej góry kości dla naszych podopiecznych w Przytulisku.
Psy zajadają się nimi, aż trzęsą im się uszy. :) Nawet pyszczki psiaków, które zazwyczaj smutno i tęsknie patrzą w dal, teraz jakby pojaśniały i pojawił się jakiś błysk w ich oczach... Za to psy biegające „luzem” po terenie Przytuliska, mimo, że każdy już dawno dostał swój przydział + jeszcze dokładka, to i tak zaczęły sobie podbierać pojedyncze kostki i uciekać z nimi przed siebie, żeby nikt im tylko przypadkiem ich nie odebrał... :)

Poniżej wspomniana góra kości oraz zjadające się kostkami Blondi i Wilczek: 


27 lutego 2010

1% 

Poniżej zamieszczamy plakat i ulotkę już przygotowane do wydruku.
Prosimy o pobranie plakatu ze strony i powieszenie, gdzie się tylko uda...
Ulotkę należy wydrukować, pociąć, a następnie zostawić w miejscach, które odwiedza sporo ludzi (szczególnie wspierających zwierzęta).

1% to dla nas ważne wsparcie, dlatego bardzo zależy nam by dotrzeć do wielu osób, które mogłyby ofiarować naszym obecnym i przyszłym podopiecznym swój odpis od podatku.

Z góry dziękujemy!


Plakaty w formacie PDF.
 Jeśli nie możesz otworzyć plików ściągnij i zainstaluj ten program.
                             Broszura

24 luty 2010

Jechałam dziś drogą tuż za Głownem. W pewnym momencie zauważyłam, że w oddali coś leży na drodze. Miałam nadzieję, że to duża gruda brudnego śniegu, jednak przeczucie mnie niestety nie myliło – na drodze leżał pies... Nie leżał na poboczu, tylko na prawym pasie drogi.
Samochody jadące przede mną po prostu go omijały jeden za drugim i jechały dalej, spiesząc się do swoich arcyważnych spraw. Podobnie samochody na drugim pasie drogi.

Zatrzymałam się. Podeszłam do psa - wyglądał na martwego, nie ruszał się.
Podeszłam bliżej – zauważyłam, że ma otwarte oczy, potem mrugnął... Żyje!
Na nosie miał kilka kropli krwi, poza tym na całym jego kudłatym ciele nie widać było jej śladu, w sierści zaś miał wplątanych dużo lodowych grudek.
Kudłatek słysząc mnie, mrugnął kilka razy, a potem przewrócił błagalnie swoimi brązowymi, przejrzystymi, bardzo świadomymi oczami. To było wszystko na co było go stać, by zawołać o pomoc dla siebie... Niemy krzyk.
W pewnym momencie obok przejechał samochód - Kudłatek przestraszył się i w obawie o własne życie próbował poderwać, ale udało mu się podnieść tylko głowę i drgnęły mu trochę przednie łapy, reszta ciała pozostała zupełnie bez ruchu.
Zrozumiałam, że pies został poważnie potrącony przez samochód i sam nie dał rady przemieścić się na pobocze - w bardziej bezpieczne miejsce. Wyglądało też jakby leżał tu dłuższy czas.  
Wraz z koleżanką z TPZ „ARKADIA” wniosłam psa do samochodu i za chwilę był już w lecznicy w Głownie. Okazało się, że ma złamany kręgosłup piersiowy...
Musiał zostać uśpiony.

Wiemy, że pies leżał na drodze minimum 1,5 godziny, cierpiący i przerażony...
To środek wsi, więc ludzie widzieli, że leży, ale nikt nie wykazał na tyle dobrej woli, by mu pomóc. Każdy machnął ręką na jego nieszczęście, bo „pewnie ktoś inny się nim zajmie” albo: „może już nie żyje, więc nie ma potrzeby się interesować”...

Czy to znieczulica, wygodnictwo, brak świadomości co zrobić w takim przypadku czy wszystko razem było przyczyną tego, że ABSOLUTNIE NIKT przez ponad 1,5h nie zatrzymał się i psu w jakikolwiek sposób nie pomógł...?????

Po pierwsze – ktoś psa potrącił i odjechał, zostawiając na drodze na pewną śmierć.....................
Po drugie - co byłoby gdybym akurat nie jechała tą drogą? Czy Kudłatek leżałby tak w cierpieniach do nocy, aż w końcu po prostu zamarzłby z zimna??? Czy też może kolejny pędzący samochód najechałby na niego i tak zakończyłby swój niedługi psi żywot...???

Czy naprawdę trzeba należeć do organizacji, która pomaga zwierzętom, żeby zatrzymać się przy leżącym nieomal na środku drogi, cierpiącym stworzeniu??? Czy to naprawdę jest gest wykraczający ponad normę?????

ZWIERZĘ TEŻ CIERPI!!! Potrąconemu człowiekowi udzielamy pomocy, zwierzę też jej potrzebuje!!!

ZWOLNIJMY NA WIEJSKICH DROGACH!!! – biega po nich dużo zwierząt zupełnie niepilnowanych przez swoich właścicieli!

Dla osób, które chciałyby pomóc w takim przypadku, ale nie wiedzą co zrobić:

  1. Należy zabrać potrącone zwierzę do najbliższej lecznicy
  2. Jeśli sami nie możemy go zabrać, należy zadzwonić:

    a) na terenie miasta – do MZK lub Urzędu Miasta (Referat Ochrony Środowiska)
    b) na terenie wsi – do Urzędu Gminy (a w sob.-nd. do Sołtysa).
  1. Jeśli zwierzę zostało potrącone na terenie Głowna, prosimy także o kontakt pod nr tel. TPZ „ARKADIA” w Głownie: 501 420 548.

16 luty 2011

Bazyl już w domu tymczasowym!!! :)
Wczoraj kocurek Bazyl przeszedł badania na FelV i FIV (jest zdrowy!) oraz miał zabieg kastracji. Wszystko to po to, by móc jeszcze tego samego dnia (a dokładniej wieczora), pojechać do Warszawy do Pani Justyny, która przygarnęła tego uroczego, przytulińskiego mruczka, by dać mu szansę dojść do siebie w ciepłych, czystych, domowych warunkach.
Bazyl – po znalezieniu go w lesie w śniegu – przez 3 tygodnie przebywał w ciepłej piwnicy.
Było mu tam dobrze, jednak nie były to warunki idealne dla rekonwalescenta.
Odmrożona łapa kota bardzo ładnie się już goi. Pani Justyna musi jeszcze co 4 dni zmieniać Bazylowi opatrunek z hydrożelu (wcześniej łapkę smarować maścią). No i czeka ją jeszcze zadanie nauczenia kocurka korzystania z kuwety, co do tej pory było sporym problemem..., ale mamy nadzieję, że w nowych warunkach przyjdzie mu to łatwiej.

Chcemy ogromnie podziękować WSZYSTKIM, których poruszył los tego samotnego, pozostawionego samemu sobie w lesie kocurka...

I tak, dziękujemy:
Krzyśkowi – za to, że przejął się kocią niedolą, nie przeszedł obojętnie i szybko zareagował, gdy tylko zobaczył kotka w śniegu...
Gosi – za „hotelowanie” kocurka 3 tygodnie u siebie (mimo niesprzyjających okoliczności) i jeżdżenie z chorym do lekarza...
Ani Ogonowskiej oraz Julii i całemu forum miau.pl - za aktywne szukanie domu tymczasowego i duże zainteresowanie jego losem...
Hannie Roszkowskiej – za troskę nad naszym chorym buraskiem popartą jeszcze dodatkowo wpłatą 350,00 zł (!!!), co pokryło wszystkie dotychczasowe koszty lecznia Bazyla...
Nicoli – naszej absolutnie niezastąpionej wolontariuszce, która tym razem dała namiar na Grażynę...
Grażynie – za to, że ot tak, po prostu, w mroźny poniedziałkowy wieczór, po pracy wsiadła w Warszawie w pociąg i przyjechała do Łowicza, gdzie już na nią czekałyśmy z Bazylem w transporterze. Przejęła kocurka i o 17:50 wsiadła w pociąg powrotny do Warszawy, by tam przekazać kocurka P. Justynie...
P. Justynie Wodzisławskiej – za to, że ofiarowała serce, swój dom oraz za dalszą opiekę temu do niedawna samotnemu, poranionemu, przemarzniętemu i choremu na zapalenie oskrzeli buraskowi, a tym samym dała szansę na lepszy los...

Dziękujemy wszystkim, którzy interesowali się losem kota, przysyłali do nas maile z pytaniami o jego obecny stan oraz wszystkim, którzy na własna rękę poszukiwali dla niego domu.
Historia Bazyla idealnie pokazuje ile można zdziałać, gdy działa się wspólnie!

BAZYL będzie dochodził do siebie przez jakiś czas w domu tymczasowym, ale nadal poszukujemy dla niego DOMU STAŁEGO...

Osoby, które nigdy nie tworzyły domu tymczasowego dla bezdomnego zwierzaka, a chciałyby spróbować, zachęcamy do tego rodzaju pomocy.
Zwierzę w przytulisku – choćbyśmy nie wiem jak bardzo się starali - nigdy przecież nie otrzyma tyle uwagi ile w warunkach domowych, w których może poczuć namiastkę miłości prawdziwego domu. A potem znajduje się w końcu taki dom...


15 luty 2011

Dziękujemy dzieciom oraz nauczycielce nadzorującej akcję - Pani Milenie Tomasiak-Kędzierskiej z prywatnej szkoły Krzysztofa Augustyniaka w Łodzi przy ul. Deotymy 7 za zorganizowanie zbiórki na rzecz zwierząt z Przytuliska w Głownie.
Uczniowie wszystkich klas uzbierali ok. 100 kg suchej karmy, kilka puszek mokrej karmy, koce oraz poduszki.

Dziękujemy. :)


8 luty 2011

Udało się! Zgłosił się dom tymczasowy dla Bazyla!!! :)
Kocurek pojedzie za tydzień do Pani Justyny do Warszawy. Jego nowa opiekunka ma już 4 koty i psa, ale znajdzie miejsce u siebie w domu i dla naszego Bazyla. Zrezygnowała także z naszego wsparcia jeśli chodzi o dostarczanie jedzenia dla kocurka. Chce, żeby nasze przytuliskowe koty miały co jeść, Bazylem zajmie się sama. :)
Ogromnie dziękujemy Pani Justynie!!!
Na razie podleczymy Bazylowi łapę w naszej lecznicy, próbujemy też odkryć jaka jest przyczyna tego, że kot nie załatwia się do kuwety. Jeśli chodzi o łapę, to jest dobra wiadomość – jest odmrożona tylko powierzchownie, także opatrunki  hydrożelu powinny mu pomóc.

Mieszkając w domu tymczasowym w Warszawie, Bazyl będzie szukał domu już na stałe!

Bardzo dziękujemy Pani Ani oraz Pani Julii za przejęcie się losem naszego Bazyla i aktywne poszukiwanie domu dla kotka!


8 luty 2011

AUKCJA NA RZECZ ZWIERZĄT!
W marcu organizujemy aukcję internetową na rzecz zwierząt, dlatego serdecznie prosimy Wszystkich, którzy mają w domu zbędne (jednak nowe lub w bardzo dobrym stanie!) rzeczy, o dostarczanie ich do Przytuliska (ul. Piaskowa 37, dzielnica: Zakopane). Może to być: biżuteria, zabawki, pluszaki, książki, figurki oraz tak naprawdę wszystko inne, co może się spodobać lub przydać osobie kupującej. :)
Pieniądze przeznaczymy na:
- utrzymanie zwierząt w Przytulisku w Głownie
- pomoc zwierzętom, które tego potrzebują, a nie przebywają w Przytulisku, tzn. są u niezamożnych mieszkańców Głowna (zapewnimy karmę, opiekę weterynaryjną, sterylizacje).


6 luty 2011

No i koniec batalii o łapkę Rysia...

6 września 2010 r. opisywaliśmy historię psiaka, który trafił do nas z chorą łapą. Rokowania odnośnie łapy nie były optymistyczne, jednak walczyliśmy do końca. Psiak przechodził 10-dniową kurację, której celem miało być zregenerowanie więzadła, dostawał codziennie po 3 zastrzyki. Niestety one nie pomogły, podobnie jak i wcześniejsze masowanie łapy. Niedługo później, trafił pod dobrą opiekę Pani Diany – właścicielki hotelu dla zwierząt w Łasku. Tam nowa opiekunka także walczyła o psa, konsultowała się z lekarzami, jednak operacja okazała się konieczna.

Odbyła się 24 stycznia, trwała 3 godziny.
Lekarze mieli rozciąć i poskładać łapę w środku (tj. naciągnąć nerwy), ale były w takim stanie że już nic nie dało się zrobić. Amputacja to było jedyne wyjście.

Poniżej opis p. Diany od chwili wyjazdu psa z lecznicy:

24.01
Rafi był bardzo nieszczęśliwy, płaczący, skomlący, bezradny i smutny. Próbował się podnieść i dojść do mnie, leciutko machał ogonem. W końcu jednak zdobył się na siłę i do samochodu wszedł przy minimalnej naszej pomocy.
Wyglądał przejmująco, popiskiwał, żalił się, ale szedł do bramy, do stadka, które na niego niecierpliwie oczekiwało. Wszystkie psy go pocieszały, obwąchiwały, lizały mu ranę po łapie. Powolutku wśród swoich Rafi się stabilizował. A potem pognał na swoich 3 łapkach obwarczeć i wytarmosić staruszka Sokoła - ślepego biedaka.  Oczywiście do kolizji nie doszło, ale sam fakt, że się już naperzył dobrze świadczy.
Właśnie rozdzieliłam obgotowane kości i Rafi jak najbardziej przyszedł 2 razy i po jednej zaniósł w swoje miejsce, gdzie sobie je obgryzał i warczał na przechodzących - jak zawsze.

Rafi został także wykastrowany. Tak więc jest biedaczek podwójnie obolały, ale kastracja wyciszy jego młodzieńczy temperament, ponieważ jako trójłapek musi się troszkę oszczędzać i nadpobudliwość nie jest wskazana.

25.01
Wciąż nie mogę się do nowego Rafiego przyzwyczaić. Boję się, że gdzieś się przewróci, że się uszkodzi, coś sobie rozerwie. A on po takim ciężkim zabiegu warował pod drzwiami po ciepłego gnacika - obgryzł 2. Przy kolacji warczał i stał - jak zawsze - na swoim miejscu.  Zawsze on dostaje pierwszy, potem reszta psów według ustalonej kolejności. Zjadł wszystko, dałam mu jeszcze tabletkę przeciwbólową. Za żadną cenę nie chciał wejść ani do domu, ani do budynku gospodarczego, gdzie mu pościeliłam. Miałam i kostkę i szynkę i nawet śledzia. Myślę, że węszył podstęp i że chwilowo mi nie ufa, bo zawiozłam go daleko, gdzie mu bóla zrobili strasznego i teraz może też coś zaboli...
Tak więc śpi teraz w stadku wtulony w Paris i Beja, którzy są wciąż przy nim i go opatrują. Nie daje się zresztą na razie za bardzo dotykać, bo boli...


Po rehabilitacji Rafi będzie gotowy do adopcji...

Bardzo dziękujemy p. Dianie za troskliwą opiekę nad Rafim.
Ogromne podziękowania należą się Fundacji Niechciane i Zapomniane, która sfinansowała w całości operację oraz opiekę pooperacyjną Rafiego. Koszt operacji wyniósł 700,00 zł.

Serdeczne podziękowania należą się także wszystkim osobom, które zakupiły cegiełkę na wystawionej przez nas aukcji allegro oraz Wszystkim, którzy przekazywali co miesiąc (i przekazują nadal) wpłaty na opłacenie pobytu Rafiego w hotelu.

 
   

5 luty 2011

Nadal poszukujemy domu lub domu tymczasowego dla Bazyla!!!

Po wczorajszej wizycie u weterynarza, okazało się, że Bazyl ma odmrożoną łapę od siedzenia 2 dni w śniegu... Na całej długości "stopy", wraz z sierścią zszedł mu naskórek. Hydrożel przyniósł kotu ulgę i dziś może już oprzeć się na łapie. Jeśli jednak sytuacja znacznie się nie poprawi, trzeba będzie niestety brać pod uwagę także amputację... Na razie jednak jesteśmy optymistami.

W tej chwili kot ma opatrunek na łapie, jednak istnieje spore prawdopodobieństwo, że ten się w końcu zsunie. Bazyl przebywa w piwnicy przy piecu, a piwniczne warunki nie są najlepsze dla kota z chora łapą, która wymaga czystości. Dlatego szukamy dla niego warunków domowych.

Jest jeszcze jeden problem – Bazyl nie umie korzystać z kuwety. Być może nie miał z nią nigdy do czynienia, a może to problem psychiki. Z pewnością jednak nie jest to problem fizyczny, ponieważ lekarz zbadał go i nie dostrzegł żadnego problemu w obrębie miednicy.

Poza tym Bazyl ma apetyt, mruczy, ociera się o nogi, jest bardzo milusiński.

W tym tygodniu zgłosił się dom tymczasowy z Warszawy, jednak p. Blanka musiała pilnie pomóc innemu, bardziej choremu kotu, dlatego nasz Bazyl został znowu na lodzie...

Mamy nadzieję, że znajdzie się jednak Ktoś, kto da temu przemiłemu kocurkowi szansę...

p.s. dostarczymy Bazyla do nowego domu oraz zapewnimy mu karmę.


28 stycznia 2011

Kocurek Bazyl został znaleziony dziś w lesie przy ul. Sikorskiego, na tzw. "bykowcu". Od 2 dni siedział w tym samym miejscu, w śniegu. Okazało się, że ma ranę i opuchliznę łapy, stąd też pewnie nie mógł chodzić, do tego ranę przy ogonie. Nabawił się także zapalenia oskrzeli. Jest już pod opieką lakarza, przez 3 dni musimy go zabierać do lecznicy na kolejne zastrzyki.

Bazyli w tej chwili jest w domu jednego z członków TPZ "ARKADIA" w Głownie, jednak niestety nie może tam pozostać dłużej niż 2-3 dni.

Pilnie szukamy domu tymczasowego dla kocurka.

W domu tymczasowym nie może być innego kota, żeby nie narażać go na ewentualną możliwość zarażenia (póki Bazyl nie wyzdrowieje).

Osobę, która chciałaby pomóc Bazylemu dojść do zdrowia w domowych warunkach, bardzo prosimy o kontakt: kasia.t@przytulisko.glowno.pl

(Chodzi o zapewnienie kotu ciepłego pomieszczenia i spokoju - po prostu warunków, w których szybciej wydobrzeje. Jeśli chodzi o jedzenie to oczywiście pomożemy.)


26 stycznia 2011

1 %

Wszystkim którzy chcieliby przekazać nam swój 1% za rok 2010 i wspomóc tym samym nasze przyszłe działania na rzecz zwierząt, przypominamy nasz nr KRS:

KRS: 0000014017

Koniecznie z dopiskiem w rubryce cel szczegółowy: „DLA GŁOWNA” 
(brak tego wpisu może spowodować, że pieniądze do nas nie dotrą!!!)

Uwaga: W tym roku podajemy w zeznaniu podatkowym tylko nr KRS i cel szczegółowy, bez nazwy organizacji!

W ubiegłym roku w ramach 1% podarowali nam Państwo 6.703 zł.


23 stycznia 2011

Dziś wieczorem dostaliśmy zgłoszenie, że na ul. Żołędziowej w Głownie już od 3 dni przebywa pod bramą jednej z posesji mały piesek.
Nie musieliśmy długo szukać, rzeczywiście – w śniegu, pod bramą dygotała z zimna mała, czarna suczka cała oprószona śniegiem. Ktoś podłożył jej kocyk, żeby było jej cieplej, ale i tak była bardzo przemarznięta i jeszcze długo potem trzęsła się z zima, a zapewne także i ze strachu. Suczka dzisiejszą noc spędzi w domu jednego z członków TPZ „ARKADIA”, żeby się trochę ogrzała i ochłonęła. Od jutra będzie przebywać już w przytulisku.

Kola jest młodziutka (ma max. 1 rok), zadbana, czyściutka, ma błyszczącą sierść. Jest także bardzo łagodna i milusińska.
Na razie SZUKAMY WŁAŚCICIELA SUCZKI.  Jeśli w ciągu kilku dni ten się nie znajdzie, będziemy szukać dla niej nowego domu. Wiele wskazuje jednak na to, że suczkę po prostu ktoś wyrzucił. Fakt, że uparcie tkwiła od 3 dni w jednym miejscu przy drodze świadczyć może o tym, że ktoś wyrzucił ją z samochodu właśnie w tym miejscu, a ona od 3 dni nie ruszyła się o krok, w nadziei, że jej opiekun po nią wróci...

Poniżej zdjęcia Koli:

 

 

 

 

 


17 stycznia 2011

Pilnie poszukujemy kochających domów dla 5 psów i 4 suczek, które przebywają na tej samej posesji w Głownie. Ich właściciele są biedni i nie stać ich na utrzymywanie takiej ilości psów, które po prostu rozmnożyły się na tym podwórku. Do niedawna psy mieszkały pod gołym niebem, szukając schronienia przed deszczem pod drzewem lub płytą opartą o ścianę domu.
Koło ŁTOnZ w Głownie przed zimą dostarczyło wszystkim psom budy, dowozimy też od kilku miesięcy jedzenie, wysterylizowaliśmy także 1 suczkę - Łezkę, pozostałe dostają zastrzyki przeciwko ciąży, zamierzamy je w przyszłości także wysterylizować.
Mimo wszystko jest to jednak pomoc doraźna, bo psy po prostu potrzebują domów, które poświęcą każdemu z osobna dużo czasu i miłości, na które psiaki zasługują.
W tej chwili pieski w większości są uwiązane na łańcuchach, ich przestrzeń życiowa jest więc ograniczona do małego skrawka ziemi wokół budy. Nie wiedzą co to spacer, nie dostają też tyle uwagi, ile potrzebują, a kontaktu z człowiekiem pragną ponad wszystko.

Pieski są młode, mają max. 1,5 roku. Wszystkie są poniżej średniego wzrostu (oprócz wilkowatego Rexa, który jest także odrobinę starszy od pozostałych, bo  ma ok. 3,5 roku.), są łagodne, garną się do człowieka. Niektóre wręcz wczepiają się w człowieka i nie chcą wypuścić „z objęć”...

Osoby, które pragną otworzyć serca i drzwi swoich domów przed którymś z tych piesków bardzo prosimy o kontakt:

mail: kasia.t@przytulisko.glowno.pl
tel:  501 420 548

 

Poniżej zdjęcia psiaków:

Majka

Klara

Laura

Łezka

Seweryn

Filon

Dżeki

Astor

Rex

       
       

13 stycznia 2011

W związku z przypadkiem zakatowania psa rasy Husky poprzez przywiązanie go linką holowniczą do tylnego zderzaka i ciągnięcie go za samochodem aż do urwania mu głowy, na stronie internetowej www.petycjeonline.pl zamieszczona została petycja dotycząca ukarania najwyższym przewidzianym w polskich przepisach wymiarem kary sprawców tego czynu. Potrzebne jest 500 tysięcy podpisów.

Do tej pory udało się zebrać niecałe 50 tysięcy.

Apelujemy do wszystkich, którzy kochają zwierzęta, którym ich los nie jest obojętny do podpisania się pod tą petycją i zachęcania znajomych by zrobili to samo: PROSIMY WEJŚĆ TUTAJ.

Nie pozwólmy na akceptowanie okrucieństwa wobec zwierząt i dalsze udawanie, że w Polsce taki problem nie istnieje lub jest marginalny!!! ISTNIEJE!!!


13 stycznia 2011

Sabinka trafiła do nas z chorym okiem. Okazało się, że to wrzód, do tego ostry stan zapalny. Nie wiadomo czy na prawe oko widzi i czy uda się to oko uratować, na razie robimy co możemy, żeby suczka mogła widzieć.

Przedwczoraj przeszła zabieg w Łodzi - lekarz zrekonstuował jej powiekę, której nie miała, dlatego nie mogła oka w ogóle zamknąć, zwilżając tym samym gałkę oczną, która "wysychała". Sabinka na razie dostaje antybiotyk, za kilka dni znowu jedziemy na konsulatcje i dowiemy się czy oko da się uratować czy będzie potrzebny kolejny zabieg. Być może będzie musiała pojechać do Warszawy, gdzie przyjmuje spacjalista zajmujący się okulistyką zwierząt.

Zwracamy się z gorącą prośbą o zbiórkę pieniędzy na leczenie suczki.
Osoby, które chciałyby pomóc Sabince dojść do zdrowia, prosimy o dokonywanie wpłat na konto:

nr konta: 49 87870000 0024 6482 2000 0001
Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt „ARKADIA” w Głownie
ul. Bielawska 7 m. 2, 95-015 Głowno

z dopiskiem "DAROWIZNA - lecznie Sabinki"

Poniżej kilka zdjęć dzielnej suczki w lecznicy:

 
 
 
   

1 stycznia 2011

Zgodnie z wcześniejszymi informacjami, przypominamy, że Koło ŁTOnZ w Głownie kończy swoją działalność ostatniego dnia stycznia.
Jego obowiązki już od dnia dzisiejszego stopniowo przejmuje Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt „ARKADIA” w Głownie. Dlatego wszelkie darowizny pieniężne uprzejmie prosimy od dziś wpłacać na konto nowego stowarzyszenia,  które poniżej podajemy:

Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt „ARKADIA” w Głownie
95-015 Głowno, ul. Bielawska 7 m. 2
nr konta: 49 87870000 0024 6482 2000 0001


WAŻNE
: Informujemy jednocześnie, że do 20 stycznia 2011 konto Koła ŁTOnZ w Głownie „przyjmuje” jeszcze ewentualne wpłaty, po tym terminie jednak wpłaty nie będą już realizowane.

Wszystkie darowizny pieniężne zebrane na koncie Koła ŁTOnZ w Głownie, przekazane zostaną w styczniu na konto Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt „ARKADIA” w Głownie.


 

Zobacz archiwum aktualności:

2010
2009-2008